poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dieta na imprezie


Kiedyś przychodzi ten moment- impreza ze znajomymi, urodziny przyjaciela, spotkanie rodzinne, a ty? A ty na diecie. I co teraz zrobić, żeby nie mieć wyrzutów sumienia i nie "zawalić" diety? Odmówić czy może dać się ponieść? Otóż nie ma jednej odpowiedzi, bo wyjść z tej sytuacji jest kilka!

Odmowa

Jedną z opcji jest najzwyczajniej w świecie odmówienie innym uczestnikom imprezy spożywania słodkości, tłustych potraw i innych nie zbyt zdrowych, a jednocześnie kalorycznych dań. Mowa tu również o alkoholu, ponieważ jest on jedną z najgorszych opcji, którą możemy zaserwować sobie, zwłaszcza na diecie. Trzeba jednak liczyć się z próbami namówienia nas na "kielicha", kawałeczek ciasta i inne pokusy. Jeśli jednak podjeliśmy taką decyzje, to najlepiej twardo jej się trzymać. Jakie są minusy? Gospodarzowi imprezy może być przykro, widząc naszą niechęć do większości potraw, a inni obecni mogą krzywo patrzeć na kręcenie nosem na wszystko. 

Mniejsze zło

Kolejną opcją jest wybranie potraw, które uważamy za najlepszą opcję. Doskonale sprawdzą się sałatki (uwaga na sosy, szczególnie na bazie majonezu), dania z kurczaka pieczone w piekarniku oraz woda z cytryną. Pamietajac o umiarze, można się świetnie bawić i nie mieć sobie nic za złe. A co z alkoholem? Najlepszą opcją będzie nie picie go, drugą w kolejności jest wybranie cydru. Jest zdrowszy od piwa i często mniej kaloryczny.

Cheat meal/day



Opcja najwygodniejsza lecz jej trudność polega na umiarze. Możemy pozwolić sobie na wszystko, ale w odpowiednich ilościach. Dobrym nawykiem jest oszacowanie, na ile możemy sobie pozwolić, żeby nie przeżywać później sensacji żołądkowych. Haczyk jest taki, że od poprzedniego Cheat meal'a powinno minąć conajmniej 5-7 dni, natomiast jeśli wybieramy wariant Cheat day, należy mieć na uwadze, żeby zachować między nimi minimum 2 tygodnie przerwy.

Własne jedzenie

Obraz osoby przychodzącej na imprezę ze swoim pojemnikiem z jedzeniem nie jest dla mnie niczym nowym, ale wielu osobom nie obracającym się w środowisku sportowym, może zaświtać myśl, że zwariowaliście. Dodatkowo moim zdaniem jest to bardzo niegrzeczne przynosić coś tylko dla siebie (WYJĄTEK! Osoby przygotowywujące się do zawodów, na ścisłej diecie) i lepiej już wybrać cośz dań podanych przez gospodarza. Jednak można przynieść ze sobą "fit ciasto" albo jakieś zdrowe jedzenie przygotowane przez siebie dla wszystkich zdromadzonych. Nikt nie poczuje się urażony, nawet jest to miły gest. Jak to mówią, wikl syty i owca cała. Wszyscy będą zadowoleni, a my zjemy to, co sobie zaplanowaliśmy.

Mój ulubiony sposób

Wersja uniwersalna i myślę, że spodoba sie wielu osobom. Otóż dzień przed danym wydarzeniem i w jego dniu ograniczam lekko węglowodany. Na samej imprezie pozwalam sobie na niewielki kawałek np. tortu, lecz zazwyczaj nie daję rady zjeść całego. Jeśli nie są to urodziny to raczej nie ruszam ciasta, bo nie czuję takiej potrzeby, ale jeśli miałabym ochotę to kawałek jest jak najbardziej w porządku. Nie jadam zbyt wiele, gdyż nie jestem przyzwyczajona do jedzenia późno, ale gdy dopanie mnie głód to wybieram coś, co wydaje mi się smaczne a jednocześnie nie takie złe np. wcześniej wspomniane dania drobiowe, domowe burgery, sałatki, surówki. Zdarza się tak, że jest podany najpierw obiad i nie mamy wpływu na to co jest na talerzu. W takim wypadku nie ruszam ziemniaków (bo nie lubię) oraz frytek (tłuszcz i węglowodany to nie najlepsze połączenie), jeśli mięso jest opanierowane to ściągam panierkę. Alkoholu też raczej nie pijam, z wyboru więc nie mam z tym problemu, a dla chętnych polecam cydr (strongbow rządzi w tych trunkach). Najważniejszą zasadą jest umiar. Nie można wpychać na siebie do syta i lepiej pamiętać o zasadzie "nie jemy 2 godziny przed snem".

Jestem bardzo ciekawa, czy macie jakieś inne sposoby na trzymanie diety nawet podczas imprezy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz